dr n. med. Paweł Salwa
- Ordynator Urologii Szpitala Medicover
- Dyrektor Polskiego Centrum Urologii Robotycznej w Warszawie
- Profesor Wizytujący i Proctor operacji robotycznych
- Wieloletni Ordynator Kliniki Urologii w Gronau
- Specjalista Urolog
SMART – MĄDRA OPERACJA PROSTATY
Artykuł ukazał się 12/2017 w prestiżowym czasopiśmie „High Living”
Rewolucję naszego dnia codziennego zapoczątkowały mądre telefony (smartfony). Później pojawiły się inteligentne samochody, domy, zegarki. Na fali sukcesu tych nowinek marketingowcy, powołali do życia sale gimnastyczne, bary szybkiej obsługi, jedzenie i niezliczoną ilość gadżetów, wszystkie opatrzone przymiotnikiem „smart”. Angielski termin „Smart” oznacza „mądry” lub „inteligentny”, zależnie od kontekstu. W przypadku leczenia oba te terminy muszą obowiązywać wspólnie. Mądry lekarz powinien inteligentnie operować, wtedy skutki są jak najlepsze.
Postanowiłem sprawdzić jak wygląda mądra operacja prostaty i przyjąłem zaproszenie na wykład doktora Pawła Salwy, ordynatora Kliniki Urologii w Gronau i twórcy SMART (ang. Salwa Modified Advanced Robotic Technique) prostatektomii, czyli operacji usunięcia zaatakowanej przez nowotwór prostaty. Położone w RFN Gronau corocznie organizuje tzw. tydzień urologiczny w ramach akcji Movember. Jest to ogólnoświatowa inicjatywa mająca na celu podnoszenie świadomości urologicznej i zdrowotnej mężczyzn. To bardzo potrzebne, gdyż według statystyk WHO, niewystarczająco dbają oni o swoje zdrowie, a co za tym idzie żyją ok. 10 lat krócej niż przedstawicielki płci pięknej. Movember, organizowany corocznie w listopadzie (ang. November) ma zwrócić uwagę na zdrowie Mężczyzn (ang. Men).
Medyczne wąsy
W sali konferencyjnej Europejskiego Instytutu Robotowego (ang. European Robotic Institute, ERI) przywitali mnie Szef Kliniki Dr. Jörn Witt, Ordynator Kliniki Prostaty dr n. med. Paweł Salwa oraz jego asystent dr Claudius Henke. W oczy rzucił mi się zakręcony fantazyjnie wąs doktora Witta, bogaty harleyowski zarost doktora Henke oraz niezbyt obfity wąsik i bródka u dr n. med. Salwy. Rozglądając się po sali szybko zauważyłem, że cały męski personel chwali się mniejszym lub większym zarostem.
Z wyjaśnieniem fenomenu pośpieszył pracownik Kliniki. „Widzisz Tad, przy całej sympatii dla Polski, to nie jest tak, że za wzór wzięliśmy sobie archetyp Polaka- wąsacza. Ta akcja Movember, której jesteśmy częścią, zakłada hodowanie wąsów (ang. grow a Moustache), by wywołać taką reakcję, jak Twoja. To okazja i pretekst, by opowiedzieć o tej ważnej dla nas sprawie. Dlatego zadajemy sobie trud, by wyglądać nieco zabawnie, organizujemy wykłady i zbieramy pieniądze na akcje podnoszące świadomość zdrowotną wśród mężczyzn. W ub. roku, tylko z datków od naszych współpracowników udało się zebrać ponad 20 tysięcy euro, co uplasowało naszą drużynę na pierwszym miejscu w całych Niemczech.”
SMART dr n. med. Salwy
Wykład o swojej SMART przedstawił dr Salwa. Wśród zaproszonych gości dominowali tzw. opinion liderzy, przedstawiciele stowarzyszeń pacjentów, transgranicznych (holenderskich i niemieckich) firm ubezpieczeniowych oraz wrażliwe społecznie media.
„Przymiotnik smart, oznaczał w swoim pierwotnym zamyśle pewną mądrą, tj. naukową, wynikającą z wiedzy wartość dodaną do już istniejącego produktu. SMART (ang. Salwa Modified Advanced Robotic Technique), (czyli zaawansowana technika robotowa Salwy) prostatektomia polega na wybraniu z wyników najnowszych badań naukowych (medycyna oparta na faktach) oraz z naszych własnych, bardzo bogatych doświadczeń takich elementów procedury, aby zmaksymalizować korzystny efekt dla pacjenta.
W leczeniu raka prostaty chodzi nam o osiągnięcie 3 elementów:
- wyleczenie raka,
- dobre trzymanie moczu i
- zachowanie erekcji – mówił polski lekarz.
„Publikacja o SMART została wysłana na Europejski Kongres Urologii Robotycznej, który odbędzie się w 2018 roku w Marsylii” – kontynuował dalej. „Warunkami przeprowadzenia SMART prostatektomii jest operowanie przez bardzo doświadczonego chirurga (minimum 500 wykonanych zabiegów) w asyście zgranego zespołu. Jak nazwa wskazuje, metoda jest zaawansowana, a więc technicznie trudna do przeprowadzenia. Stąd potrzeba ogromnej wprawy oraz posługiwania się dokładnym robotem, który umożliwia nowatorskie wykonanie pewnych bardzo ważnych kroków operacji. Chodzi o bardzo delikatne oddzielenie prostaty od odbytnicy i siatki połączeń nerwowych na niej przebiegających, a odpowiadających za powrót erekcji po operacji.
Zegarmistrzowska precyzja
„Kolejnym elementem operacji SMART jest obustronne maksymalne zachowanie pęczków naczyniowo-nerwowych odpowiedzialnych za erekcję. To etap operacji również bardzo trudny technicznie a możliwy, ze względów onkologicznych, tylko wtedy, gdy patolog wykonujący już w trakcie operacji badanie mikroskopowe potwierdzi, że poruszamy się w granicach zdrowych tkanek. W Niemczech znam tylko dwie kliniki, które mają taką możliwość, zaś w Polsce przy operacjach prostaty nie wykonuje się tej procedury w ogóle. Nie dziwi to, jeśli weźmiemy pod uwagę duży koszt finansowy i organizacyjny takiego postępowania” – stwierdza dr Salwa.
Kluczowe znaczenie dla zachowania kontynencji (trzymanie moczu) ma sposób, w jaki zachowamy anatomicznie wąską szyję pęcherza, dbając o każde włókno tego cennego i aktywnego fizjologicznie mięśnia pęcherza oraz na ile oszczędzająco obejdziemy się z cewką moczową przebiegająca przez prostatę, a następnie będącą zaciskaną przez drobiazgowo ochroniony zwieracz cewki. Aby zminimalizować ryzyko krwawień stosujemy kosztowne, zaadoptowane z armii amerykańskiej hemostyptyki, tj. substancje tamujące krwawienie.”
Powstaje zasadnicze pytanie: jak SMART prostatektomia przekłada się na wyniki pacjentów. Dr n. med. Salwa, który zza konsoli operował już ponad 800 mężczyzn, od czasu zdefiniowania metody SMART poddał jej już 268 chorych z rakiem prostaty. To właśnie te dane, bardzo zachęcające, zostaną zaprezentowane w Marsylii, a następnie opublikowane w prestiżowym czasopiśmie European Urology Supplements.
Musimy i chcemy publikować
„Jeśli chodzi o skuteczność onkologiczną, to całkowite usunięcie raka w stadium T2 N0 M0 (rak ograniczony do prostaty, zanim doszło do przerzutów) było możliwe u 98,1 proc. pacjentów. Dla porównania dane opublikowane (European Urology 62, 382-404) przez czołowe ośrodki amerykańskie (Uniwersytet Harvarda, Boston czy Mount Sinai, Nowy Jork) mówią o 89 proc do 96 proc., a przez mniej renomowane (K. P. Los Angeles Medical Center) o 72 proc. do 80 proc. pacjentów. Pełne trzymanie moczu zaobserwowano u ponad 90 proc. pacjentów poddanych SMART, podczas gdy dane z wiodących ośrodków operujących metodą otwartą lub laparoskopową mówią o kontynencji na poziomie 80 proc. Jeszcze większą przewagę „mądrej” metody widać na przykładzie erekcji, którą udało się zachować u 75 proc. pacjentów, tj. ponad dwukrotnie częściej niż 32 proc. obserwowane w przypadku metod starszych”.
Dlaczego publikuje Pan te dane? Przecież szczegółowy opis Pana procedury to prosta recepta dla innych ośrodków i zachęta do jej stosowania? – pytam nieco zdumiony tą komercyjną niefrasobliwością.
„Nauka i postęp w medycynie zasadza się na wzajemnej wymianie doświadczeń i tzw. mentoringu. Nie ma wyższego uznania i doceniania niż rozprzestrzenianie własnej metody na inne ośrodki. Na osiągnięcie tego etapu potrzebowałem 5 lat, pracując w największym w Europie ośrodku urologii robotowej, o ugruntowanej pozycji i wysokich standardach. Stworzenie czegoś podobnego od zera zajmie kolegom co najmniej 5 ciężkich lat, a nowoczesna medycyna jest w ciągłym rozwoju i w roku 2022 będziemy operować już metodą SMART 4.0.
W medycynie znane jest również powiedzenie „publish or perish” czyli publikuj albo przepadnij. Publikacje, prezentacje i nagrody na kongresach są jedyną obiektywną formą przekazania fachowej informacji, jaką mam dla pacjenta i jego rodziny. Prawie zawsze w konsultacjach przedoperacyjnych biorą udział całe rodziny pacjentów, a niejednokrotnie zdarza mi się prowadzić konsultacje z samymi żonami/partnerkami pacjentów na długo, zanim pierwszy raz zobaczę chorego. I tutaj wracamy do punktu wyjścia, tj. akcji Movember i konieczności podnoszenia świadomości zdrowotnej mężczyzn. Ona jest ciągle niska, a dodatkowo często wypieramy z naszej świadomości sygnały zagrożenia i bagatelizujemy dolegliwości, które mamy.”
Jak pacjenci z Polski mogą skorzystać z tej technologii?
„Naszym głównym celem jest wysoka jakość świadczonej pomocy, dlatego liczba pacjentów z Polski, którymi możemy się zająć, jest ściśle określana przez klinikę. Terminy przyjęć są wyznaczane z wyprzedzeniem, zawsze w odniesieniu do mojego kalendarza, tak aby nie zaplanować pacjentów, kiedy jestem z wykładami zagranicą. Po nawiązaniu przez pacjenta kontaktu z nami, prosimy o szczegółowe informacje medyczne, płyty z obrazami radiologicznymi, wyniki wykonanych badań oraz oczekujemy wypełnienia kwestionariuszy, pozwalających ustalić mi przebieg dalszej diagnostyki lub leczenia.
Pacjent jest najważniejszy
Po dotarciu pacjenta do Gronau odbywam z nim długą, niejednokrotnie dwugodzinną rozmowę. Szczegółowo omawiamy plan leczenia, jego przebieg, zdarzenia, które mogą wystąpić w jego toku. Pacjenci bardzo cenią takie podejście, a przede wszystkim fakt, że to, co się z nimi później dzieje, odbywa się dokładnie tak, jak zostało im to opisane. Uzyskują w ten sposób poczucie bezpieczeństwa, kontroli i bycia podmiotem wszystkich działań. Poza tym – pacjent jest dla nas najważniejszy, co widać na każdym kroku.
Bezpośrednio po operacji, jeszcze z bloku operacyjnego telefonuję do bliskich wskazanych przez pacjenta, by poinformować ich o przebiegu operacji i uspokoić. W okresie pooperacyjnym szczegółowo i jasno informuję pacjenta o dalszym postępowaniu, tak w szpitalu jak i po jego opuszczeniu. Zdecydowana większość pacjentów utrzymuje ze mną stały kontakt mailowy i telefoniczny, korzysta z konsultacji medycznych opartych na najnowszych doniesieniach naukowych” – podkreśla dr n. med. Paweł Salwa.
Leczenie w kraju niemieckojęzycznym byłoby mocno utrudnione bez wsparcia polskiej przewodniczki i doradcy pacjentów. W oficjalnej terminologii szpitalnej ta funkcja nazywa się concierge, ale to bardzo mylące, bo poza opieką w sprawach technicznych i organizacyjnych taka osoba jest dla pacjenta przyjaznym przewodnikiem po labiryncie szpitalnych korytarzy, gabinetów i badań. Dla pacjentów z Polski Pani Jagoda Salwa, prywatnie żona doktora Pawła, jest dobrym duchem. Sprawia, że czują się tu jak w domu, wszystko wiedzą, wszystko rozumieją, nie muszą obawiać się żadnego zaskoczenia i mogą się skoncentrować na tym, co jest w szpitalu tak trudno osiągalne: spokojnym czekaniu na wyzdrowienie.